Brawura przyczyną kolizji na stoku

Głośną była sprawa śmierci 14-latka w styczniu 2009 roku. Chłopiec zginął zjeżdżając na nartach z prędkością niedostosowaną do panujących warunków, jak i własnych umiejętności. I chociaż nie każdy upadek kończy się tak tragicznie, dla ratowników górskich zima stanowi gorący okres.

Liczba interwencji Górskiego oraz Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z roku na rok utrzymuje się na podobnym poziomie. W czasie ferii zimowych przed trzema laty ratownicy pomagali turystom ponad 3 tys. razy. Powody kłopotów narciarzy i snowboardzistów zwykle były i są te same: brawura oraz niedostosowanie prędkości do warunków panujących na stoku.

    Dobierz odpowiednie rozwiązanie

Niebezpieczne nawyki

Stok narciarski, podobnie jak każda przestrzeń wspólna, jest miejscem, gdzie obowiązują zasady zdefiniowane przez regulamin danego ośrodka czy stacji narciarskiej, ale nie każdy stosuje się do ustanowionych przepisów. W tłumie narciarzy i snowboardzistów zawsze znajdą się osoby, które dopiero rozpoczynają przygodę ze sportami zimowymi, a jeszcze nie zdążyły nabrać potrzebnego doświadczenia, a przez to nie potrafią przewidzieć niebezpiecznych sytuacji.

Ale nawet doświadczony użytkownik stoku może mieć swój słabszy dzień – zbyt mocno wierzy we własne umiejętności czy, chcąc wyszaleć się przez weekend bądź krótki urlop, jest nieprzygotowany kondycyjnie do tego typu wysiłku. Równie duże zagrożenie stanowi wykonywanie niebezpiecznych ewolucji w miejscu lub przez osobę do tego nieprzygotowaną.

Największy jednak grzech popełnia osoba znajdująca się pod wpływem alkoholu lub innych substancji odurzających, a tym samym spowalniających reakcję. Rozwijanie nawet niewielkich prędkości przez nietrzeźwego stanowi poważne zagrożenie dla innych zjeżdżających. Konsekwencje nawet niepozornego zderzenia mogą być naprawdę przykre - od zniszczenia kosztownego sprzętu, przez obrażenia ciała czy ciężką kontuzję po nawet śmierć.

Mleko się rozlało

Będąc świadkiem kolizji, jeszcze przed wezwaniem ratowników należy na chłodno ocenić sytuację, ponieważ nie każdy poszkodowany będzie wymagał transportu przez wyspecjalizowane służby. Jeśli osoba np. straciła przytomność trzeba przystąpić do resuscytacji. Udzielanie pierwszej pomocy to także dbanie o bezpieczeństwo własne. W tym celu warto wbić w śnieg skrzyżowane kijki czy deskę kilka metrów powyżej miejsca kolizji, co będzie czytelną informacją o zagrożeniu dla innych zjeżdżających.

Jeśli istnieje podejrzenie o złamaniu kończyny, lepiej zaczekać na ratowników górskich dzwoniąc pod numer 601 100 300 lub na linię alarmową 112. Przyjmującego zgłoszenie będzie interesował przede wszystkim stan poszkodowanego, a także rodzaj kontuzji oraz liczba osób kwalifikujących się do udzielenia pomocy.

Kask to nie wszystko

Ze statystyk jasno wynika, że brawura jest najczęstszą przyczyną kolizji w grupie wiekowej do 18 lat. Powód jest dość prosty – narciarzy i snowboardzistów, którzy nie osiągnęli jeszcze pełnoletności, jest na stoku przeważająca liczba. A z kolei brawura od zawsze idzie w parze z młodością.

Chcąc przynajmniej ograniczyć liczbę przykrych konsekwencji spowodowanych zderzeniem kilku użytkowników nartostrady, zmieniono zapisy w prawie. 1 stycznia 2012 roku weszła w życie ustawa o bezpieczeństwie i ratownictwie górskim. Przepisy określają nie tylko obowiązek posiadania kasku dla wszystkich użytkowników stoku, którzy nie ukończyli 16 lat, ale także regulują powierzchnię zjazdu – na łatwym stoku narciarze powinni mieć do dyspozycji 200, na trudniejszym 300, a na trudnym 400 metrów kwadratowych.

Wypadku nie da przewidzieć, ale można zabezpieczyć się na jego ewentualność wykupując polisę, ale tylko odpowiednio dopasowaną do indywidualnych potrzeb narciarza czy snowboardzisty. Pomocne w tym są gotowe rozwiązania w postaci porównywarek ubezpieczeniowych, gdzie z łatwością można zorientować się tak w cenie, jak i opcjach dodatkowych polisy. Otrzymanie odszkodowania za wielomiesięczne leczenie spowodowane chwilą nieuwagi będzie bezcenne.

Michał Ratajczak
 

    Porównaj polisy na narty